Prawica musi odzyskać zdolność wygrywania w dużych miastach
W programie PiS i jego koalicjantów próżno szukać haseł decentralizacji
Z uwagą śledzę dyskusję rozpoczętą pod koniec ubiegłego roku tekstem Michała Szułdrzyńskiego „Prawica oburzonych". Autor zarzucił głównej partii opozycyjnej brak programu rządzenia, wchodzenie w bezsensowne spory, pomijanie spraw istotnych dla państwa, a w końcu brak drużyny 150 osób zdolnych objąć kierownictwo ministerstw. Właściwie poza tekstem liderów partii zjednoczonych z PiS, który zawierał pewien program pozytywny, pozostali dyskutanci skupili się na punktowaniu słabości programowej i braków personalnych prawicowej opozycji. Jedynie Marek Jurek i Jarosław Gowin wskazywali na szansę zjednoczonej prawicy, jaką jest budowa „wielkiego namiotu" na wzór republikanów Reagana oraz przedstawienie wiarygodnego i ambitnego programu budowy Nowej Rzeczypospolitej.
O słabych punktach Prawa i Sprawiedliwości i jego sojuszników powiedziano chyba już wszystko. Dlatego chciałbym zaproponować namysł nad tym, co musiałoby się zdarzyć, by zjednoczona prawica odniosła zwycięstwo, i czy to w ogóle możliwe.
Warto w tym miejscu przypomnieć, że u swych początków Prawo i Sprawiedliwość było zdolne nie tylko wygrać wybory w Warszawie, ale również wykorzystać krótki okres rządów w stolicy jako...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta